czwartek, 25 października 2012

Społeczna inicjatywa - pranie po mordzie.

Onet.pl podało że w Berlinie w klinice uniwersyteckiej zniknęły zwłoki dziecka oraz dotkliwie pobito ordynatora oddziału ginekologicznego, po prostu dwóch facetów pogruchotało mu kijami kości. Okazało się że dziecko zostało zoperowanie a następnie zarażone jakąś bakterią. Chociaż w sumie portal nie podaje czy pomiędzy zmarłym dzieckiem a sprawcami pobicia jest jakiś związek.. Niemniej jednak jestem pod wrażeniem tak spontanicznej oddolnej inicjatywy społecznej obijania mordy tym którym się należy u naszych zachodnich sąsiadów. Myślałem już, że socjalizm pozbawił ich wszelkich ludzkich uczuć.

W klinice zorganizowano kontrolę która stwierdziła, iż personel kliniki stosuje się do przepisów higieny w 92-93 procentach. Ciekawe w tym jest podejście dyrektorki Instytutu Higieny w tej klinice, która stwierdziła, że "być może raz czy dwa zapomniano o dezynfekcji rąk". Zaznaczyła też, że w momencie infekcji na oddziale wcześniaków leżało 250 małych pacjentów, którzy się jednak nie zarazili. Wynika z tego że ponieważ umarł tylko drobny ułamek procenta małych ludzi to nic się nie stało. Takie potraktowanie ludzi przez Niemców, których przodkowie dokonali próby unicestwienia całych narodów mnie akurat nie dziwi. W holokauście też zginął drobny ułamek procenta ludzkości - czy też nic się nie stało ?


I już nawet miałem dobrze pomyśleć o tych Niemcach którzy potrafią sensownie zareagować i wykazali się oddolna społeczną inicjatywą, kiedy zorientowałem się że nie podano narodowości ani dziecka ani sprawców pobicia. Bo mogli to być jednak Turcy albo inni muzułmanie na co wskazuje temperament sprawców zdarzenia i liczba muzułmańskiej ludności Berlina który według arabia.pl wynosi już ok 180 000 - przynajmniej oficjalnie.

Dlatego dziwi mnie buta dyrektorki instytutu Higieny w obliczu zmian społecznych i demograficznych w Niemczech. Moim zdaniem jest ona następną kandydatką do połamania gnatów przez nieznanych sprawców gdy znowu ktoś zapomni zdezynfekować ręce w tej klinice.

wtorek, 16 października 2012

LEWAR w polskim wydaniu


 

Takie rzeczy rzadko się zdarzają ! Elita mówi masom otwartym tekstem jak będzie rąbać te masy w bambuko. Niesamowite jak bezczelnie masom można wmawiać wszystko. Ten film trafia do mojej kolekcji na dysk w celu przekazania potomnym. Facet wyciąga z kieszeni stówę i twierdzi że zaraz cudownie rozmnoży ją w kilka stów. Wszyscy w szoku - oto stoi przed wami nowy Jezus ekonomii. Prawdziwy alchemik - będzie wypłukiwał złoto z powietrza, NARESZCIE ! Tylko jakoś dziwne że tą wyciągniętą stówę alchemik położył na stole i się wcale nie rozmnożyła. Co jest ? Czary przestały działać ? Ależ skąd, twierdzą przedstawiciele rządu - potrzebna jest jeszcze rozmnażarka - powstanie taka spółka - skojarzenia z AmberGold trzeba masom tylko wybić z głowy haha - która przy pomocy banku BGK i jak to określili "normalnych mechanizmów rynkowych" z jednej stówy zrobi 5 - 6 stów. Tyle słów padło byle tylko nie powiedzieć jednego słowa: LEWAR. Że będą pożyczać pieniądze na lewar w zastaw za akcje największych polskich klejnotów rodowych - jak KGHM, PGE, czy Tauron. Co oznacza lewar wiedzą najlepiej gracze na FOREX-ie, z których były przypadki samobójstw a tutaj pętlę na szyję zakłada się wszystkim Polakom.
O poziomie intelektualnym mas świadczy że żaden z dziennikarzy nie zgłębił tematu i nie rozłożył na łopatki najlepszego ministra finansów w Europie wschodzącej jednym pytaniem: Dlaczego PO wpadło na ten banalny pomysł dopiero po 5 latach rządzenia - przecież tyle pieniędzy można było rozmnożyć przez te 5 lat ! I dlaczego najlepszy alchemik w Europie będzie rozmnażał tylko 5 - 6 razy ? Włoski Unicredit potrafił zalewarować się 70 do 1, Polacy widać muszą się jeszcze długo uczyć u zachodnich alchemików. No i ostatnie pytanie, czy ja przeciętny obywatel RP też będę mógł włożyc do tej instytucji moja stówę żeby wyciągnąć z niej 5 -6 stów ?

 





poniedziałek, 1 października 2012

Surowy polski sąd


Aby mieć temat do wpisu wystarczy zajrzeć do prasy i zawsze coś się znajdzie. Prosze bardzo onet.pl podało że pewien taksówkarz został skazany za to że za zbyt wysoką cenę ok 246 PLN przewiózł z lotniska do centrum Warszawy pewnego japońskiego turystę. Pomimo że Japończyk się zgodził na cenę taksówkarza skazano za oszustwo. I nawet może bym się nad ta informacja nie zatrzymał gdyby nie niespotykana w kraju nad Wisłą surowość sędziego. Taksówkarz został skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sąd orzekł również karę grzywny w wysokości tysiąca złotych oraz zwrot kosztów sądowych w wysokości 210 zł. Ponadto nakazał podać wyrok do publicznej wiadomości poprzez wywieszenie go na tablicy ogłoszeń na terenie lotniska.
Taka surowość za 246 zł w państwie gdzie kradzieży do 200 zł sie nie ściga wogóle z powodu "niskiej szkodliwości społecznej" a złodzieje kradnący setki milionów jak w ostatniej aferze z AmberGold chodza uśmiechnięci po ulicach dziwi na pierwszy rzut oka. Jednak gdy przypomnimy sobie że na lotnisku Okęcie może rządzić mafia taksówkowa wszystko staje się jasne. Pozwany taksówkarz najprawdopodobniej był spoza mafii albo z niej wypadł i próbował działać na własna rękę i wyrok musiał być surowy, po prostu MUSIAŁ. Bo każda mafia pilnuje swoich interesów i nie pozwoli na precedens, musi być przykład dla innych aby interesu nie psuli. I nawet nie dziwi już że te macki mogą sięgać gmachu sądu.rejonowego a także sądu okręgowego który oddalił apelację w kraju w którym obecnie krąży po sieci nagranie rozmowy dziennikarza udającego urzędnika z kancelarii premiera z przewodniczącym sądu gdzie mógł załatwić co chciał a sędzia giął się i ulegał we wszystkim.
Wypowiedź dyrektora PR lotniska świadczy tez po której stronie on sam się znajduje: " Przyjmujemy ten wyrok z satysfakcją, bo wskazuje on, że każdy oszust musi się liczyć z konsekwencjami swoich czynów. Niech ten wyrok będzie ostrzeżeniem dla wszystkich innych nieuczciwych taksówkarzy, którzy próbują nagabywać pasażerów na lotnisku".
Jestem przekonany że pozostali taksówkarze lekcję zrozumieją. Z pewnością będzie im o tym przypominało nazwisko taksówkarza wiszące na tablicy ogłoszeń.

piątek, 28 września 2012

Wolność jest zawsze w niebezpieczeństwie.


Jeśli gdziekolwiek słyszymy że ktoś chce nakazać lub zakazać czegokolwiek powinniśmy się głęboko nad tym zastanowić. Bo każdy zakaz każdy nakaz niesie ze sobą KONSEKWENCJE. Szczególnie takie których na pierwszy rzut oka nie widać. Jak to się dzieje że ludzie bez zmrużenia oka przyjmują zakazy i nakazy ograniczające ich wolność. Nie chcemy by strzelano na ulicach więc ludzie akceptują zakaz posiadania broni. Tylko dlaczego jest zakaz posiadania broni a nie zakaz strzelania na ulicach ? Ludzie przeprowadzają strasznie uproszczone wnioskowanie choć jest ono już pewnym krokiem naprzód. Tak jak w podanym przykładzie Nie chcemy strzelanin na ulicy, więc zakazujemy strzelania - dalej są strzelaniny ? no to zakazujemy posiadania broni. I co ? dalej strzelaniny się zdarzają. Co będzie w następnym kroku ? zakaz noszenia noża, albo kamienia ? I nikomu  nie przyjdzie do głowy, że żadne zakazy ani nakazy nie pomogą bo bandyta się ich i tak nie będzie słuchał. A jakie są tego niechciane konsekwencje ? Czy nawet antyterroryści bez wcześniejszego rozpoznania weszliby do cudzego mieszkania łamiąc Bogu ducha winnemu człowiekowi kręgosłup ? A może gdyby obywatel miał szansę obrony toby pomyłki policji przestały sie zdarzać ?

Witam,
rozpoczynam prowadzenie bloga, poświęconemu kwestii wolności. Czym jest wolność, gdzie powinny być jej granice i po co wogóle nam wolność. Będzie sporo o polityce, gospodarce i logicznym myśleniu.

START !!!